top of page
  • Zdjęcie autoraStare oryginalnie

PORADNIK #11 - KIT'Y I SZPACHLE DO DREWNA

Największa zmora każdego, kto zajmuje się drewnem amatorsko, to ubytki w drewnie, gdzie dobór dobrej szpachli to połowa sukcesu. Dziś opiszę trzy produkty, które przetestowałam do zapełniania dziur w drewnie, przedstawię zalety i wady każdego używanego przeze mnie wypełniacza.

Każdy lubiący zabawę z DIY prostych mebli i przedmiotów z drewna wie, że dobór odpowiedniego produktu do zapełniania ubytków po sękach, niedoskonałości łączeń, czy naprawy narożników to kwestia priorytetowa. Dlatego postanowiłam przetestować trzy produkty różnych producentów i pokazać Wam na konkretnych przykładach, jak dany uzupełniacz się zachowuje.


Zacznę od pierwszego, czyli masy szpachlowej akrylowej firmy Dragon, dostępnej chyba w każdym markecie. Możemy wybrać odcień szpachli do konkretnego rodzaju drewna, czyli: jasny dąb, ciemny dąb, heban, jesion, mahoń, modrzew, orzech, sosna, świerk oraz w kolorze białym. Producent obiecuje łatwość nakładania i obróbki, możliwość barwienia oraz krótki czas schnięcia. Ale jak to jest w rzeczywistości?

Osobiście najwięcej pracuję na drewnie sosnowym oraz świerkowym, więc kupiłam masę "sosnową", tym bardziej, że drewno to zawsze bejcuję, więc nadaję mu swój odcień. Pojemniczek 0,25kg kosztuje niecałe 8zł i jest bardzo wydajny, więc wystarczy na wiele napraw. Jest bezzapachowy, co pozwala na swobodną pracę w domu. Bardzo ważne jest to, by dobrze ją wymieszać, bo pył drzewny osiada się na dnie pudełeczka, a akryl pływa po wierzchu. No dobra, więc zaczynamy...


Masę nakładałam szpachelką, wciskając kit do dziury (to działa trochę jak cekolowanie dziur w ścianach), pozostawiając lekką górkę, by móc ten nadmiar zeszlifować. Niestety za każdym razem szpachla jest w dużej części wciągnięta i trzeba powtarzać zabieg, czasami kilka razy. Poprzez dużą strukturę preparatu, nie liczcie na idealnie gładką powierzchnię, będzie porowata. No i miała szybko schnąć... Może w dotyku będzie sucha szybko, ale na szlifowanie trzeba czekać dobę. A jeśli nakładamy kilka warstw, uzupełnienie ubytku trwa nawet kilka dni.


Jeśli doszliśmy już do etapu szlifowania, to jest dobrze :) Szlifuje się fajnie i przyjemnie. Potem pozostaje odpylić (wilgotną ściereczką) i ostatni etap, bejcowanie. I ku zaskoczeniu, szpachla się pięknie zabarwia, baa.... nawet lekko mocniej od pozostałej części drewna. Ale wg mnie nie jest to problem. Jeśli nie wiadomo, że dany element był szpachlowany, to ciężko zauważyć różnicę.

A więc podsumowując. Szpachla się nakłada ciężko, bo się trochę kulkuje i ciągnie, ale nawet na grubej warstwie nie pęka. Prawie zawszę ją "wciąga", więc nakładać trzeba ją kilka razy, robiąc górkę. Dość długo schnie, ale za to świetnie się barwi.

Pora więc na drugi specyfik, kit do drewna firmy Liberon. Czytałam o niej niemal same dobre opinie, więc postawiłam poprzeczkę dość wysoko. Producent znowu zapewnia o szybkim schnięciu, możliwości barwienia oraz niepękaniu. Kupić ją można w dwóch wielkościach, małej tubce 50g za 13zł, lub większej tubie 150g za 18zł. No i jak wypadła? Czy w rzeczywistości jest tak dobra, jak ją opisują?


Nakładałam ją i szpachelką i palcami z dużą łatwością, bo nie rozpływa się, ani nie jest za twarda. Jednak szybko schnie i poprawki po dłuższej chwili nie wyglądają dobrze. Ale to nie problem, bo i tak trzeba ją przeszlifować. Konsystencja jest drobniejsza od masy Dragona, więc tworzy gładszą powierzchnię. Dużym plusem jest krótki czas schnięcia i możliwość dalszej obróbki. Szlifowanie jest także łatwe i przyjemnie. Niestety przy wypełnieniu ciut większego ubytku, kit potrafi popękać. Ale schody zaczynają się przy barwieniu i efekcie wizualnym.


Bejca niestety nie jest tak fajnie chłonięta, jak w przypadku poprzedniego produktu. Lekko się zabarwia, to fakt, ale nie uzyskujemy takiego koloru, jak na pozostałej części drewna. Niezależnie, jakiej bejcy użyjemy. Pewnie ten problem znika, jeśli pokryjemy ją woskiem barwiącym czy lakierobejcą, bo obie raczej tworzoną powłokę na wierzchu, a nie wnikają tak mocno w głąb. Poniżej wstawiam zdjęcia kilku różnych powierzchni pokrytych bejcą na drewnie i kicie Liberona.

No i ostatni produkt, czyli klasyczna szpachla samochodowa, uniwersalna. Producent tu nie jest aż tak ważny, bo żadna z tego typu szpachli nie zabarwi się. Stosujemy ją tylko i wyłącznie do ubytków, którą potem pomalujemy kryjącą farbą. Ogromną zaletą tego produktu to bardzo krótki czas schnięcia, który ustalamy sobie, dobierając ciut większą ilość utwardzacza. Jest to preparat dwuskładnikowy, składający się ze szpachli i utwardzacza (ta mała tubka z różowym żelem), który rozrabiamy tylko w takiej ilości, jakiej w danej chwili potrzebujemy.

Nakłada się ją bardzo fajnie, najlepiej szpachelką metalową lub plastikową. Tworzy gładką (po wyszlifowaniu) i twardą powierzchnię, ale łatwą do przeszlifowania. Szlifujemy ją tak samo jak pozostałe, dobrym papierem ściernym. Niestety ma dość specyficzny zapach, ale po kilku godzinach się ulatnia. Jest dostępna w każdym markecie oraz sklepie z lakierami samochodowymi. Cena także jest przystępna, bo puszka 200g kosztuje od 12 zł wzwyż. Nie ma też problemu w pokryciu jej farbami kredowymi czy akrylowymi. Jednak nie nadaje się do drewna, które będzie bejcowanie, olejowane, czy woskowane. Szpachla po wyschnięciu tworzy kremową powierzchnię i trzeba ją pomalować.

Podsumowując mój dość długi wywód, osobiście wybieram masę szpachlową z Dragona do drewna, które będzie bejcowane, pomimo kilku jej wad. A do powierzchni malowanych farbą wolę szpachle uniwersalne, które nie pękają i się nie kurczą po wyschnięciu.


Jeśli używacie innych produktów z których jesteście lub nie jesteście zadowoleni, to podzielcie się w komentarzu swoimi spostrzeżeniami.



Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page