Postaw mi kawę na buycoffee.to
top of page
Zdjęcie autoraStare oryginalnie

TO JEST HANDMADE, NIE PRODUKCJA MASOWA!

W ciągu ostatnich kilku lat mocno zwiększyła się popularność na ładne i nietypowe wnętrza naszych mieszkań, a co za tym idzie, rynek wyrobów “handmade’owych” zaczął mocno rozkwitać. Pojawia się coraz więcej pracowni i freelancerów oferujących spersonalizowane produkty, odzież, biżuterię, jak również meble i dodatki do wnętrz. Klienci szukają unikatowych przedmiotów, które zwrócą uwagę innych, będą ponadczasowe i dopasowane do ich potrzeb. Wiąże się to z wysokimi oczekiwaniami odbiorcy, ale czy zawsze są one w pełni zaspokajane?

Granatowa komoda po metamorfozie. Ręcznie malowana.

Wydawać by się mogło, że w obecnych czasach, pełnych masowych produkcji i coraz to nowszej technologii, a także z powodu notorycznego braku czasu, społeczeństwo preferuje kupno gotowych produktów z sieci. Jednak rzeczywistość jest inna. Otóż nawet w dobie sporego konsumpcjonizmu, ludzie coraz chętniej doceniają wartość przedmiotu wykonanego ręcznie. I nie zawsze musi to być nowy produkt, mowa tu także o przedmiotach z drugiej ręki, które otrzymały “nowe” życie. W tym artykule skupię się przede wszystkim na rynku meblarskim, bo w tej branży pracuję od kilku lat i mogę się o nim wypowiedzieć szerzej.


Według statystyk sprzedaż produktów rzemieślniczych wzrasta średnio ok. 20-30% w skali roku, co robi wrażenie i powoduje, że zawody jeszcze niedawno mocno niedoceniane, są coraz bardziej szanowane. Jednak wiąże się to też z wymaganiami i życzeniami klientów, które niekiedy trudno w pełni spełnić. Nowi nabywcy mebli często zapominają, że odnawiane meble to przedmioty z drugiej ręki, często stare i bardzo podniszczone przez ząb czasu. Nie można ich porównywać do nowych mebli wychodzących z taśmy produkcji masowej, które są perfekcyjne i bez skaz. I choć wiele pracowni stara się zrobić co w ich mocy, przywracając im świetność którą dawno utraciły, niektórych rzeczy “nie przeskoczą”.


Meble które trafiają do metamorfoz posiadają wiele wad, są poobijane, obdrapane, mają liczne wgniecenia, a niekiedy są niekompletne. Starocie też często bywały już “odświeżane” przez kompletnych laików i posiadają wiele warstw farby olejnej lub innych powłok lakierniczych, które już się łuszczą. Styliści, bo tak określa się osoby dokonujące refreszingu mebli, poświęcają sporo czasu szukając inspiracji i pomysłu na customizację przedmiotu, dobór kolorów czy materiałów oraz szukając odpowiednich uchwytów czy dekorów. Potem wiele godzin spędzają na fizycznej pracy z meblem, łatając ubytki, dorabiając czy przerabiając uszkodzone elementy oraz malując odnawiany przedmiot. Jest to czasochłonne zajęcie, a wszystko po to by zadowolić klienta, który niekiedy oczekuje cudu.


Krzesło gięte Radomski, Thonet po metamorfozie.

Jednak taki efekt nie zawsze jest osiągalny. Dwudziestoletnie, czterdziestoletnie czy sześćdziesięcioletnie meble swoje już przeszły, a okucia, zawiasy i zamki często są już pokrzywione, co powoduje, że fronty szafek nie pracują tak lekko jak powinny. Wynikiem czego, szorują o korpus mebla lub chodzą ciężej, niż kiedyś. Podobnie sprawa ma się z szufladami. Obecnie producenci montują łożyskowe prowadnice z cichym domykiem, kiedyś tego nie było. Szuflady montowało się na prostych prowadnicach z listewek drewnianych lub podobnych patentach, co powoduje, że szuflady nie zamykają się tak płynnie, a do czego jesteśmy przyzwyczajeni.


Czasami klienci potrafią też zwrócić uwagę na metodę aplikacji farby. Nie są przekonani czy “smugi” od malowania pędzla lub “skórka pomarańczy” po wałku, to efekt zadowalający. Ale trzeba się z tym pogodzić, bo większość mebli jest malowana ręcznie, więc niedoskonałości w powłoce farby, się zdarzają. Mało pracowni posiada możliwości i sprzęt, by malować meble natryskowo. Ale czy to nadal będzie handmade?


Nie mniej doceniamy stare meble, bo posiadają oldschoolowy look, ciekawy design i są wykonane z dobrych jakościowo materiałów. Drewniane meble, często wyprodukowane są z litego drewna lub płyty stolarskiej fornirowanej egzotycznymi okleinami, z licznymi toczeniami i frezami. Innymi słowy, posiadają w sobie “to coś”, co teraz trudno znaleźć w masowo produkowanych meblach. Jednak po latach mają wiele przebarwień, nierówności czy braków w fornirze, które nie zawsze da się naprawić. Ale też nie na tym polega stylizacja. Przywróceniem do stanu oryginalnego mebla zajmują się renowatorzy, który każdy przedmiot niemalże rozbierają do pojedynczych elementów i składają od początku, używając klasycznych metod wykończenia.

Czarna komoda po metamorfozie.

Pracownie dokonujące metamorfoz robią co mogą, by dać drugie życie meblom, które w innym przypadku pewnie wylądowałyby w śmietniku lub w piecu, kiedy inni nie widzą w nich potencjału. Niechciany mebel po kilku lub kilkunastu dniach zmienia się nie do poznania, by ponownie zagościć w “salonach” jako piękna ozdoba wnętrza. Proces stylizacji jest czasochłonny, a co za tym idzie też często kosztowny. Zleceniodawcy chcą odpicowanego mebla, którego nie znajdą nigdzie indziej. Piękne, nietypowe uchwyty i gałeczki, wykonane ręcznie lub z dobrych jakościowo materiałów, będące niczym biżuteria dla kobiety, nie są tanie. Wzorzyste tapety w szufladach czy wewnątrz szafek muszą być niespotykane i oszałamiające. Inne dodatki jak dekory czy ozdobniki, które trzeba wyszukać, zabierają refreszerom także trochę czasu. Pracownie zamawiają wiele elementów, jako pojedyncze sztuki, bo każdy klient potrzebuje czegoś innego, a to wiąże się z wyższymi cenami. Jedno to właśnie takie detale powodują, że meble staje się wyjątkowy. Nie przedstawiam tych przykładów, by zniechęcić do zamawiania odpicowanych przedmiotów, ale po to, by uświadomić nabywców, dlaczego metamorfoza mebli czasami aż tyle kosztuje.


Jednak nie wszyscy styliści chcą, aż tak bardzo ingerować w otrzymany mebel. Specjalnie nie ukrywają ich wad, nie reanimują wszystkich skaz, by mebel nie stracił swojej “duszy” i historii którą “opowiada”. Podobnie jak fotograficy, jedni mocno retuszują swoje zdjęcia, by wyglądały jak z okładek najdroższych czasopism, inni cenią naturalność i poza drobnymi korektami, nie robią nic więcej. I to nie jest złe podejście. To po prostu dwie różne drogi, a każda z nich jest logiczna.


Oczywiście nie zawsze musi to być “droga zabawa”. Są pracownie z mniejszym stażem lub doświadczeniem, które wykonają podobną usługę za niższą kwotę, co nie zawsze oznacza, że będzie gorzej wykonana. Może to być spowodowane niższymi kosztami prowadzenia działalności, mniejszą ilością używanego sprzętu czy po prostu są to freelancerzy, którzy wykonują stylizacje mebli rzadziej lub hobbystycznie.


Małe firmy zajmujące się customizacją mebli niekiedy tworzą nowe meble na wymiar, ale które są stylizowane na starocie. Na przykład drewniane stoły i konsolki na toczonych nogach z frezowanymi elementami na frontach, które następnie są stylizowane i upiększane tak, by wyglądały na mebel sprzed kilku dekad. Wtedy koszt takiej realizacji będzie trochę większy niż standardowe przemalowanie podobnego mebla. Jednak nasuwa się pytanie, po co to robić? Niestety na rynku jest coraz mniej ciekawych mebli, a tym bardziej kiedy potrzebny jest przedmiot w danym wymiarze, wtedy rozwiązaniem jest zrobienie mebelka od podstaw. To nadal jest handmade, bo mebel jest wykonany w jednej sztuce, nietypowym wymiarze i w kolorystyce wybranej przez klienta. Więc w tym przypadku musimy liczyć się z inną ceną, wyższą, ale warto inwestować w porządne i niepowtarzalne przedmioty, bo będą służyć przez długie lata.


Dlatego wybierając pracownię, do której oddacie swój mebel, spytajcie co stylista może Wam zaoferować i powiedzcie o tym, czego od niego oczekujecie. Każdy dysponuje innym budżetem, ma inne oczekiwania lub potrzeby. Omówienie z góry wszystkich wytycznych i dokładne doprecyzowanie ustaleń, zmniejszy stres związany z wykonaniem usługi, zarówno dla refreszera, jak i klienta. Nie bójcie się zapytać jaki jest czas realizacji, czy koszt transportu. Im więcej ustalicie od razu, tym później będzie mniej rozczarowań. Przerobiony mebelek powinien cieszyć, a nie przysparzać problemów czy napięć.

Pamiętajcie jednak o wystawieniu opinii (jeśli jest taka możliwość) na fan page’u, w google czy na stronie/blogu, by pomóc w wyborze innym klientom w przyszłości. Niekiedy pracownie mają kontakt z klientem dopiero wtedy, jak coś się dzieje. I nie ważne, że jest to tylko jedna niezadowolona osoba na tysiąc bardzo udanych metamorfoz, i tak to potrafi zepsuć dobry wizerunek stylisty. Więc jeśli oddajesz swój mebelek do odpicowania, a następnie otrzymujesz go pięknie odnowiony, zostaw po sobie swój ślad z pozytywną opinią. Obiecuję, że dalsza współpraca będzie jeszcze lepsza, bo taka pochwała mocno zmotywuje refreszera do dalszego działania, bo my naprawdę kochamy stylizować meble :)


Niechciany staroć otrzymany po babci, oddany w ręce specjalisty potrafi stać się “pięknym łabędziem”, który w niewytłumaczalny sposób będzie przykuwać wzrok we wnętrzu domu. Kreatywni styliści potrafią zrobić dzieła sztuki z pozoru nudnych mebli. Jednak pamiętajcie o tym, że to meble po przejściach, ze skazami i wadami, a proces metamorfozy to ręczna robota. Jeśli jednak preferujecie nieskazitelne, proste i idealne mebelki, to handmade’owe przedmioty nie są dla Was. Ale czy nie lepiej mieć coś pięknego i unikatowego?

Szafka vintage w kolorze butelkowej zieleni ze złotem.
Narożna komoda Rumunka w kolorze morskim
Witryna z czasów PRL po metamorfozie.






0 komentarzy

Comments


bottom of page