Wiele lat temu, kiedy przeglądałam czasopisma z rustykalnymi wnętrzami, zafascynowały mnie domy urządzone w klimacie wiejskim i umeblowane starymi meblami w stylu cottage czy farmhouse. Kiedy natknęłam się na profil Klaudii z pracowni “Furniture Concept”, która zajmuje się stylizacją mebli właśnie w takim klimacie, wiedziałam, że muszę ją poznać. Klaudia w wywiadzie zdradzi, skąd u niej pasja do stylu wiejskiego oraz jak wyglądały jej początki w branży.
Stare Oryginalnie: Uwielbiam Twoje prace i podziwiam za każdym razem, jak widzę nową realizację :) Skąd u Ciebie zamiłowanie do odnawiania starych mebli?
Klaudia: Dziękuję, bardzo mi schlebiasz :) Prawda jest taka, że odnalazłam w sobie to zamiłowanie zupełnie przypadkiem. Zawsze miałam słabość do rzeczy z duszą. Kiedy widzę stare przedmioty uruchamia się we mnie machina, która przywodzi wyobraźnią historię danej rzeczy. Czuję z nimi pewnego rodzaju więź. Zastanawia mnie, czemu służyły w okresie swojej świetności, przez kogo były użytkowane. Dorabiam sobie do nich własną historię. Stare meble ujmowały mnie od zawsze wzornictwem, niepowtarzalnością, jakością. Pasję do odnawiania mebli odkryłam w sobie 10 lat temu, kiedy urządzaliśmy z partnerem swoje pierwsze mieszkanie. Nie mieliśmy zbyt wielkich funduszy, więc kupiliśmy kilka mebli na giełdzie, kilka dostaliśmy „w spadku” od rodziny. Były to meble, które wymagały odnowienia. I to właśnie na tym zajęciu spędzaliśmy pamiętne wieczory w garażu. Wtedy kompletnie mnie to pochłonęło i poczułam, że to jest to, co chciałabym w życiu robić. Zabawne, ponieważ nigdy wcześniej malowanie mebli nie przeszło mi przez myśl. A na studiach malarstwo, zaraz po rzeźbie, było najbardziej znienawidzonym przeze mnie przedmiotem. Z kolei duszę artystyczną mam chyba od zawsze. Już jako mała dziewczynka lubiłam tworzyć, wygrywałam szkolne konkursy rysowniczo-malarskie, a sztuka zawsze była ulubionym przedmiotem. I twierdzę, że to właśnie z połączenia pasji do tworzenia i miłości do starych przedmiotów wzięło się moje zamiłowanie do odnawiania mebli.
Stare Oryginalnie: Niedawno świętowałaś 6 urodziny swojej pracowni (przy okazji gratuluję takiego sukcesu :) ), ale od czego zaczynałaś? Jak wyglądały Twoje początki?
Klaudia: Dziękuję. Sama nie mogę uwierzyć, jak ten czas szybko upłynął. Pamiętam do dziś, jak ciasno było w mojej małej piwnicy, która była pierwszą „pracownią”, ale wtedy nie potrzebowałam dużo przestrzeni. Początki nie były kolorowe, w całym tego słowa znaczeniu. Zaczynałam od jednej szafki, którą kupiłam za ostatnie pieniądze z wypłaty. Wtedy nabyłam też pierwsze farby – białą i szarą „kredówkę”. Teraz mnie ten fakt bawi, ponieważ nigdy mi te odcienie nie przypasowały do końca, jednak w tamtym czasie był szał na białe meble w stylu shabby chic i w takim też stylu wykończyłam ową szafkę. Ten pierwszy mebel kupiła ode mnie moja najukochańsza Mama, która powiedziała przy tym, że to na znak przyszłego sukcesu. Bardzo to miłe z Jej strony. Zarobioną sumę przeznaczyłam na kolejne dwa meble. Tylko jeden z nich wykończyłam farbą kredową w jasnym kolorze. Do drugiego użyłam już farby mlecznej w intensywnym, niebieskim odcieniu. To były pierwsze egzemplarze, które wystawiłam na sprzedaż. Byłam pełna obaw i nadziei, czy to co stworzyłam komukolwiek się spodoba. Jaka była moja radość, kiedy meble się sprzedały! Z pewnością znasz to wspaniałe uczucie. Z kolejnymi meblami było podobnie. Jak na hobbystyczne tempo, sprzedawały się bardzo szybko, coraz więcej klientów zgłaszało się, by wykończyć im mebel na zamówienie. To utwierdzało mnie w przekonaniu, że to, co robię ma sens i trafia do odbiorców. W międzyczasie przeniosłam się z małej do większej piwnicy, gdzie miałam większe możliwości. W końcu postawiłam wszystko na jedną kartę i otworzyłam działalność. Odnawianie mebli stało się moim sposobem na życie. Początkowo prawie nikt nie wierzył, że mi się uda, mimo że ja czułam to w środku. Zawsze jednak miałam wsparcie swoich najbliższych, za co bardzo im dziękuję. To ono dodawało mi skrzydeł. Dziś jestem w miejscu, z którego jestem niezwykle dumna. Każdego dnia odnoszę swoje małe sukcesy, którymi rzadko się dzielę. Są one bardziej potwierdzeniem dla mnie, że dałam radę, nie poddałam się i walczyłam o swoje. Jestem z tego powodu niezwykle szczęśliwa, ponieważ odnawianie mebli, oprócz dużego wysiłku, daje mi ogrom satysfakcji i spełnienia.
Stare Oryginalnie: Twoje metamorfozy są w klimacie farmhouse, vintage czy cottage. Od początku wiedziałaś, że to Twój styl?
Klaudia: Być może nie potrafiłam od razu tego tak dokładnie sklasyfikować, jednak faktycznie od lat podoba mi się określony klimat i jest to niezmienne. Bardzo lubię proste i prymitywne formy, którym bliżej do wiejskiej chaty niż wystawnych salonów. Nigdy nie przepadałam za nowoczesnością, zdobieniami, meblami typu „ludwiki” czy okresem PRL-u. To wzornictwo do mnie nie przemawia. Lubię klimat sielskości, prostotę i minimalizm i to takie meble mnie ujmują. Nigdy nie próbowałam „wpisać się’ w żaden kanon. Po prostu tworzę to, co czuję, w klimacie, który lubię. Nigdy nie próbowałam też tego zmieniać ani eksperymentować z innymi stylami, dlatego że to, co robię wypływa prosto z mojego wnętrza, jest takie „moje”, prawdziwe. W przeciwnym razie musiałabym udawać i tworzyć na siłę, a tego bardzo nie lubię. W starych meblach pociąga mnie fakt, że każdy jeden ma swoją przeszłość wypisaną na drewnie w postaci różnych spękań i „niedoskonałości”. Piszę to słowo w cudzysłowie świadomie, ponieważ to te mankamenty są dla mnie najpiękniejsze i nadają każdemu egzemplarzowi osobliwości. Takie detale niezwykle sobie cenię, dlatego meble odnawiam w taki sposób, by nie straciły swej unikalności. Mam ogromną nadzieję, że mi się to udaje.
Stare Oryginalnie: Zazwyczaj przerabiasz meble o sporych gabarytach, które do lekkich nie należą. Radzisz sobie sama, czy ktoś Ci pomaga?
Klaudia: Mam już swoje sposoby na przestawianie większych i cięższych gabarytów, więc raczej radzę z tym sobie na co dzień, nad czym bardzo ubolewa mój kręgosłup. Najczęściej duże meble rozkładam na części podczas renowacji, więc w tym przypadku gabaryt nie ma aż tak dużego znaczenia. Jednak wiadomo, że nie za każdym razem tak jest i nie zawsze radzę sobie sama z przenoszeniem. Zawsze za to mam pomocną dłoń, która mnie wspiera w każdej nieporadności.
I nie mówię tylko o przenoszeniu mebli, ale również o czynnościach do których tracę czasami cierpliwość, jak na przykład odkręcanie starych śrub. Przy takich zadaniach cisną mi się na usta same najgorsze słowa :)
Stare Oryginalnie: Buszujesz czasami po wystawkach?
Klaudia: Niestety nie było mi dane. W mojej okolicy to rzadkość, a jeśli już się zdarzy to wystawiane przedmioty nadają się już tylko do jednego – wyrzucenia. Myślę, że za granicą byłoby dużo łatwiej znaleźć na wystawkach ciekawe przedmioty i przede wszystkim dobrze zachowane, jednak w Polsce ten trend się chyba nie przyjął. Mam na uwadze to, że meble następnie trafiają w ręce Klientów, dlatego jakość jest dla mnie bardzo ważnym aspektem. Chętnie bym się jednak wybrała, dla samej siebie.
Stare Oryginalnie: Kupując meble, szukasz jakiegoś konkretnego stylu czy patrzysz na jakość konstrukcji/budowy? Na co zwracasz uwagę?
Klaudia: Meble, które przywożę do pracowni muszą spełniać kilka kryteriów. Przede wszystkim muszą mnie czymś ująć. Nie kupuję mebli, których „nie czuję” lub takich, które są po prostu chodliwe i na pewno się sprzedadzą. Ja kupuję tylko te egzemplarze, które są dla mnie ciekawe i wartościowe – takie, które sama chciałabym mieć. Kolejnym, ważnym aspektem jest ich jakość oraz stan techniczny. Jak wiadomo, kupuję meble, które często potrzebują wcześniejszej renowacji, jednak staram się wybierać takie egzemplarze, które nie wymagają ingerencji w ich oryginalną konstrukcję. Lubię, kiedy mebel ma jak najwięcej oryginalnych części, bez dorabianych elementów, które nie pochodzą z jego czasów. Zwracam oczywiście też uwagę na rodzaj wykończenia i gatunek drewna. Wybieram eksponaty wykonane przede wszystkim z litego drewna. Czasem znajdzie się u mnie mebel fornirowany, choć jest to stosunkowo rzadkie. Kupując meble patrzę również na ich funkcjonalność. Staram się przywozić egzemplarze o różnym przeznaczeniu, ale szczególnie upodobałam sobie szafy i witryny. One ujmują mnie najczęściej i to na nie mam w głowie najwięcej pomysłów.
Stare Oryginalnie: Opowiesz mi więcej o swojej pracy z meblem, od czego zaczynasz, jakie masz sposoby na usunięcie starych powłok?
Klaudia: Powinnam rozgraniczyć tu dwie rzeczy – odnawianie i malowanie. Każdy mebel przechodzi najpierw przez etap pierwszy, czyli rozłożenie na części, usunięcie powłok, naprawa elementów, często odtruwanie jak i inne potrzebne prace naprawcze. Jak wcześniej wspomniałam – w starych meblach cenię sobie przede wszystkim charakter wiekowego drewna, jego niedoskonałości, wszelkie spękania i defekty. W takich przypadkach staram się usunąć starą powłokę w taki sposób, by nie naruszyć tej struktury. Wtedy używam cyklin i skrobaków, a pozostałości szlifuję ręcznie delikatnym papierem ściernym. Jeśli mam do czynienia z nowocześniejszym meblem, który ma dobrze zachowane drewno, bez wspomnianych detali, ułatwiam sobie ostatni etap prac szlifierką. Odpylam i odtłuszczam drewno, które jest już przygotowane do drugiego etapu. Pracę z farbą zawsze rozpoczynam na surowym drewnie. Praktycznie od samego początku meble maluję farbami mlecznymi, które nie potrzebują użycia podkładów. Tutaj rozpoczyna się upust wyobraźni. W mojej pracowni nie ma pośpiechu, by wyrobić jak najwięcej. Każda nałożona warstwa, każda zastosowana technika, każde przetarcie i przenikanie barw ma sens i musi być dla mnie idealne. Ten etap trwa czasem kilka dni, czasem tydzień, czasem dwa - tak długo, aż uzyskam pożądany efekt. Technik stosuję wiele – różnych. Nie mam stałego przepisu. Mimo że moje projekty wyglądają podobnie i są w zbliżonym stylu, każdy wykonywany jest w trochę inny sposób, co jest dyktowane charakterystyką i gatunkiem drewna oraz formą mebla. Mam oczywiście swoje ulubione rozwiązania, dzięki którym moje projekty osadzone są w jednej ramie, są spójne i przez to rozpoznawalne. Ich sekretem raczej się nie dzielę z dwóch powodów – po pierwsze bardzo ciężko jest ująć każdy etap i technikę w słowach. Po prostu mam pomysł w głowie, który staram się zrealizować. Po drugie, jestem samoukiem – wszystkie stosowane techniki wynikają z moich doświadczeń i wieloletniej pracy z danym produktem. Są wynikiem mojego poczucia estetyki, dokonywania wielu prób i wyciągania wniosków z błędów. Nie chcę, żeby ktokolwiek starał się robić meble „po mojemu”. Miło być dla kogoś inspiracją, ale niemiło być kopiowanym. Uważam, że to nie w porządku. Każdy powinien znaleźć własną drogę i styl w którym się odnajduje, bo tylko dzięki temu będzie robił to z serca. A uważam, że tylko tak ma szansę zaistnieć.
Stare Oryginalnie: Jakie masz plany na przyszłość związane z odnawianiem mebli?
Klaudia: Już od dawna noszę się z zamiarem prowadzenia warsztatów. Mam nadzieję, że w końcu uda się zrealizować ten plan, ponieważ ciągle odwlekam go w czasie. Mam dodatkowo kilka pomysłów na to, w jakim kierunku chcę poprowadzić działalność, ale na razie nie będę zdradzać szczegółów. Tych pomysłów jest kilka i jeszcze nie zdecydowałam, który kierunek obiorę. Na razie pozostaję w swojej strefie komfortu :)
Stare Oryginalnie: Wiem, że sporo pracujesz. Stylizujesz meble i jednocześnie prowadzisz sklep internetowy z farbami, to zajmuje sporo czasu. Masz jeszcze czas i siłę na hobby?
Klaudia: To prawda. Czasu wolnego pozostaje niewiele, ponieważ prowadzę działalność jednoosobową i zajmuję się wszystkim co z nią związane. Prócz pracy fizyczno-artystycznej w pracowni, jest do ogarnięcia masa zadań. Prowadzenie social mediów i tworzenie treści – co, jak wiesz, jest wymagające i bardzo czasochłonne. Opracowanie aranżacji i wykonanie zdjęć mebli, które wystawiam na sprzedaż, to kolejna ważna kwestia. O godzinach i dniach „wolnych” spędzonych na poszukiwaniu nowych egzemplarzy chyba nie muszę mówić ;p Do tego, jak wspomniałaś, prowadzę sklep internetowy z farbami, więc całe zaopatrzenie, prowadzenie sklepu, pakowanie i wysyłka zamówień, księgowość, a także opracowanie graficzne i oczywiście kontakt z klientem – wszystkim tym się zajmuję. Czasu na hobby pozostaje niewiele, a tak naprawdę najczęściej nie mam po prostu już na nie sił. Na szczęście moje zainteresowania nie są czasowo bardzo wymagające. Interesuje mnie wszystko co związane jest z kosmosem i naturą wszechświata. Uwielbiam spoglądać w nocne niebo, wypatrywać przez teleskop planet i mgławic. Kocham podróże. Szczególnie lubię odwiedzać sielskie tereny, pięknie ukształtowane przez naturę oraz małe, urokliwe miasteczka. Z takich przyziemnych rzeczy lubię kino, wino i dobre jedzenie ;p
Stare Oryginalnie: Wspominałaś, że lubisz podróże, czy to one Cię inspirują i kreują styl Twoich prac?
Klaudia: Na pewno dają mi natchnienie i uwalniają kreatywność, ale czy to one kreują styl prac - niekoniecznie. Tak naprawdę inspiruje mnie wszystko, a szczególnie inne stare przedmioty, które kiedyś zobaczyłam i które, dzięki swojej niezwykłości, zapisały się w mojej pamięci. To z otaczającego mnie świata czerpię najwięcej inspiracji. Zazwyczaj jednak jest tak, że już w momencie zakupu mebla, przy pierwszym spojrzeniu, mam na niego pomysł, który później staram się zrealizować. „Widzę” go od razu w określonym kolorze i stylu. Skąd się to bierze – nie potrafię powiedzieć, ale bardzo ułatwia to pracę :)
Stare Oryginalnie: Bardzo dziękuję Ci za rozmowę. Ogromnie się cieszę, że mogłyśmy się poznać, póki co online, a w przyszłości (mam nadzieję :) ) na żywo. Życzę Ci samych sukcesów i jeszcze więcej udanych projektów. Oglądanie Twoich prac to czysta przyjemność :)
Jeśli i Wam spodobały się realizacje Klaudii i chcecie zobaczyć więcej, to zapraszam na jej profil na FB i Instagrama oraz stronę www lub do pracowni Furniture Concept mieszczącej się w miejscowości Wołów, woj. dolnośląskie
Gość: Klaudia Kmieć “Furniture Concept”
Zdjęcia: Klaudia Kmieć “Furniture Concept”
red. Katarzyna Suchorz "Stare Oryginalnie"
Comments